sobota, 24 listopada 2012

Historia siedemnasta.



Stoisz nad Ich grobem. Zastanawiasz się, czemu akurat to Ciebie spotkało. Czemu nie mógł być to ktoś inny. W ciągu ułamka sekundy straciłeś najbliższe Twemu sercu osoby. Kochającą żonę i synka. Gdyby nie pijany kierowca, miałbyś Ich teraz przy sobie. Na cmentarzu spędzasz większość wolnego czasu. Wielki dom służy Ci tylko do spania. Jeżeli Twój stan w nocy można nazwać spaniem. Ty kręcisz się tam tylko z boku na bok, nie mogąc usnąć. Codziennie na Ich grobie stawiasz małą lampkę, co świadczy o tym, że jesteś tutaj bardzo często. Koledzy martwią się o Ciebie. Próbują jakoś oderwać od Twojej smutnej rzeczywistości. Nie straszny jest Ci deszcz ani śnieg. Nie zważasz uwagi na temperaturę i pogodę. Trwasz. Cały czas myślisz, że przez to masz Ich blisko siebie.
Zapada zmrok. Następnego dnia masz ważny mecz. Musisz być w dobrej formie. Od czasu, gdy straciłeś najbliższych, wyładowujesz swoje emocje na piłce. Trenerowi się to podoba, bo dzięki temu ma zawodnika w optymalnej formie. Z prywatnej strony współczuje Ci. On nie wie, jak się czujesz. Nikt nie wie. Nikt z Twojego otoczenia nie wie, jak się czujesz. Wracasz do domu. Kierujesz się pod prysznic. Zmywasz z siebie trud dnia i idziesz do łóżka. Tym razem udaje Ci się zasnąć.
„Widzisz Paulinę z Arkiem. Jesteście nad morzem. Przypomina Ci to Wasze ostatnie wspólne wakacje. Jednak coś jest nie tak. Nie możesz Ich dotknąć. Nie możesz przytulić. Ale możesz z nimi porozmawiać. Wyżalasz się żonie.
- Paulina, dlaczego mnie opuściliście? Dlaczego? Wiesz, jak mi jest teraz ciężko? Nie potrafię żyć bez was. Próbuję, ale to nic nie daje. Nie pomagają porady chłopaków, nie pomaga siatkówka. Brakuje mi wesołego śmiechu Arka. Tego „Cześć tata!” wypowiadanego przez niego codziennie rano. Twoich pocałunków, twojego dotyku. Waszej obecności. Paulina, wróćcie, proszę. Bez was nie daję już rady żyć.
- Mariusz, ja wiem, jak ci jest ciężko. Widzę to codziennie. I uwierz, że nam również nie jest łatwo. Chcielibyśmy być przy tobie. Fizycznie. Bo towarzyszymy ci codziennie. Nie widzisz nas, ale jesteśmy. Nie czujesz naszej obecności, ale musisz uwierzyć, że jesteśmy blisko. Że nigdy cię nie opuszczamy. Jesteśmy na każdym twoim meczu, na każdym treningu. Nawet wtedy, gdy jesteś przy naszym grobie. Staraj się żyć normalnie. Chociaż trochę. Pozwól sobie pomóc chłopakom. A jeśli nie potrafisz, wyjedź. Odpocznij od Bełchatowa. Nie na zawsze. Na jakiś czas. Może pomoże. Pamiętaj, że jesteśmy cały czas przy tobie. Jak najbliżej się da. Pamiętaj również, że chłopcy chcą ci pomóc. To twoi przyjaciele.
- Tak, wiem. Ale nie potrafię. Nie potrafię funkcjonować bez was. Widzisz to, prawda? Daj mi jakieś znaki, że jesteście przy mnie. Spróbuję, obiecuję, że spróbuję. Ale nie obiecuję, że mi się to uda.
- Tato, pamiętaj, że jesteśmy przy tobie. Cały czas. I pamiętaj, że cię kocham. Bardzo.
- Ja też cię kocham synku. Ciebie i mamę…”
Budzisz się ze łzami w oczach. Od Ich śmierci nie miałeś jeszcze takiego snu. Wiesz, że tej nocy już nie uśniesz. Idziesz do salonu, gdzie zapalasz lampkę i bierzesz do ręki Wasz wspólny album ze zdjęciami. Uśmiechasz się przez łzy, widząc wesołe Wasze twarze. Uśmiech Pauliny, radość w oczach Arka. Docierasz do tych najboleśniejszych zdjęć. Z Ich pogrzebu. Jeszcze ich nie oglądałeś. Nie miałeś siły, a może nie chciałeś. Nie ważne. To nie Ty je robiłeś a Igła. To nie Ty je tutaj włożyłeś a Dagmara. Coraz rzewniejszy potok łez wypływa z Twoich oczu. Jesteś zawzięty, dlatego chcesz obejrzeć je do końca. Krzysiek ujął także sporą ilość żałobników. Widzisz siebie. Całkiem innego niż w chwili, gdy dowiedziałeś się o Ich śmierci i całkiem innego niż teraz. Ocierasz mokre policzki chusteczką i dalej oglądasz zdjęcia. Głośny szloch wydajesz, gdy widzisz zdjęcie trumn już w grobie. Chciałeś, by byli pochowani razem. Później widzisz już tylko ogromne ilości wieńców i zniczy.
Potrzebowałeś tego. Potrzebowałeś takiego przełamania. Zaczyna świtać. Ubierasz się w dres i idziesz na cmentarz. Stawiasz kolejny znicz na grobie. Patrzysz na migoczące światełko. Nie ma wiatru a świeżo zapalona świeczka gaśnie. Uśmiechasz się znikomie. To był ten znak, o który prosiłeś we śnie. Już teraz wiesz, że Oni są przy Tobie. Zapalasz znicz po raz kolejny, szepcząc przy tym „Dziękuję”. Stoisz tak jeszcze chwilę, przyglądasz się. Po słowach „Kocham Was.” kierujesz się do domu. Tam przygotowujesz się na mecz. Niesiony wsparciem Pauliny i Arka grasz za trzech. Statuetka MVP ląduje właśnie w Twoje ręce. Po odbierze kierujesz wzrok ku górze. W ten sposób dziękujesz żonie i synkowi. Wiesz, że to za Ich pomocą grałeś tak a nie inaczej.
Drugi raz tego samego dnia kierujesz się na cmentarz. Z kolejnym zniczem. Nie przeszkadza Ci to, że dużą sumę pieniędzy wydajesz na te szklane przedmioty. Pod tablicą nagrobka stawiasz statuetkę. Tak chcesz Im podziękować.
- Kocham was i nigdy nie przestanę.
- My ciebie też, Mariusz. My ciebie też, tatusiu…

12 komentarzy:

  1. Kurcze co wy macie ostatnio z uśmiercanie bohaterów? Jakaś moda czy jak? ;)
    Ciężko się pozbierać po stracie najbliższych osób, ale trzeba pamiętać, że on są zawsze z nami i nam pomagają tak jak Paulina i Arek, Mariuszowi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Musiał być to akurat Arek i Paulina, którą widzę na każdym meczu? Wiem, że to przypadek, wymysł twojej wyobraźni, ale ciężko się czyta o wydarzeniach, które mogą nas spotkać w każdej chwili..

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpadłam tu przypadkiem i... Czemu akurat Paulina I Arek? Zrobili co komu? Życie jest niesprawiedliwe. Sam fakt, że Mariusz został sam na świecie, nie tylko boli, ale i przyprawia o płacz. Chce się mówić: "Za każdą chwilę z Tobą, oddałbym..." I zaczęłoby się wymieniane, nie skończyłoby się po minucie, czy godzinie. Przez całe życie będzie człowiek wymieniał chwile, które chciałby spędzić z ukochaną osobą, z podświadomością, że tego nie zrobi, bo drugiej połówki już nie ma. Smutne...

    Chciałabym jeszcze dodać, że mało kiedy napotyka się teraz na opowiadania z Mariuszem Wlazłym. Dziękuję więc, że dałaś mi szanse przeczytania historii z nim :)
    Pozdrawiam! :*

    w wolnej chwili zapraszam do siebie na nowość: all-against-us.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kurcze... Paulina! ja ryczę no! :P to było tak cholernie smutne... yyhh, aż nie umiem ubrać w słowa tego co myślę. to było cudowne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. smutne, straszne, niestety każdego z nas to kiedyś czeka, że tracimy bliskie swemu serca osoby, oby to działo się jak najpóźniej

    OdpowiedzUsuń
  6. beautiful. tylko tyle przychodzi mi do głowy teraz....

    OdpowiedzUsuń
  7. Stanowczo za smutne :c
    Po jakimś tam ogarnięciu mojego wielkiego lenistwa, po napłynięciu chociaż malutkiej weny twórczej, po całkowitym znudzeniu się Podaruj mi szczęście pojawiło się na blogspocie. A nawet pojawił się dwudziesty drugi rozdział, na który serdecznie zapraszam: http://podaruj-mi-szczescie.blogspot.com/. Pozdrawiam, Kajdi. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy, dwunasty rozdział na http://daj-mi-nadzieje.blogspot.com/ i na rozdział trzynasty na http://potrzebuje-ciebie.blogspot.com/. Pozdrawiam, Kajdi. :)

      Usuń
    2. Ukazał się trzynasty rozdział na http://badz-moim-ksieciem.blogspot.com/. Serdecznie zapraszam. Pozdrawiam, Kajdi. :)

      Usuń
  8. I nie pytaj mnie o nią, znasz ją doskonale. Nie pytaj, co Tobie da, lecz co Ty możesz zrobić dla niej - czyli rozdział piąty na http://wciaz-ja-kocham.blogspot.com. zapraszam i mam nadzieję, że chociaż w małym stopniu się spodoba. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nadzieję drugą na http://instynkt-samozachowawczy.blogspot.com. Mam nadzieję, że sie spodoba. Pozdrawiam, Kajdi ;)

      Usuń
  9. Jaki smutny, tak szkoda mi Mariusza, ja bym nie potrafiła się odnaleźć po takiej stracie. :(
    u mnie 6 rozdział : http://volleyballamazing.blogspot.com/2013/01/vi.html

    OdpowiedzUsuń