sobota, 3 listopada 2012

Historia dziewiąta. Część druga.



Paulina z Dagmarą zrobiły herbaty i kawy. Ja byłam w centrum zainteresowania. Nikt nie wspominał 2010 roku, chociaż wiedziałam, że Plina chce się dowiedzieć, co działo się ze mną przez tyle czasu. Zresztą, nie tylko on.
- Widzę, że coś was męczy. Chcecie wiedzieć, co się ze mną działo przez te dwa lata? Otóż, miałam sporo operacji na kręgosłup, odbywałam rehabilitację, załamałam się i zamknęłam w sobie. Gdyby nie Paulina, nie byłoby mnie tutaj dzisiaj. Także, możecie jej podziękować, ja sama też to zrobię. A czemu się nie odzywałam? Samo jakoś tak wyszło. Dzisiaj byłam na pierwszym meczu siatkówki od tamtej pory. Przeprowadziłam się do takiej okolicy, żeby nie było żadnego klubu siatkarskiego i żebym nie miała żadnego dostępu do tego sportu. Odseparowałam się od wszystkiego. Ale wy też nie pałaliście na podtrzymanie kontaktu.
- Baliśmy się, że możemy coś źle zrobić, powiedzieć. Przepraszamy – jako jedyny odważył się zabrać głos Michał W.
- E, Niebieskooki, nie mów za wszystkich. Przecież każdy z nich mógł mieć inne powody.
- Jak mi jej brakowało – rzekł Kuraś i przytulił się do mnie.
Wszyscy się zaśmiali z tego. Podałam swój numer chłopakom i Bełchatowianie pojechali do domów, a rzeszowscy zawodnicy do hotelu. Od razu dostałam sporo SMS ów z informacją, czyj to numer. Zaśmiałam się. Dawno nie byłam w takim humorze. Wyjechałam na taras, żeby przejrzeć zdjęcia z dzisiaj, kiedy zadzwonił do mnie Karol. Poprosił o spotkanie jutro. Miał szczęście, bo Mariusz miał mnie odwozić. Zmieniłam Szampona na Kłosa i mogliśmy sobie porozmawiać. Obejrzałam zdjęcia i wróciłam do domu, gdzie od razu poszłam do pokoju.
Kiedy jechaliśmy z Karolem, panowała cisza, którą przerwałam. Nie mogłam już dłużej tak siedzieć i czekać. Wiedziałam, że coś go męczy. I nie pomyliłam się. Chciał porozmawiać o mnie, ale nie wiedział od czego zacząć. Chciał dowiedzieć się jeszcze czegoś. Opowiedziałam mu wszystko co do joty. Stwierdził, że jeśli bym chciała, to mogę zacząć pracę jako komentator. Pan Swędrowski miałby godną pomocnicę. Nie wiedziałam, że miało to zacząć się już od następnej kolejki PlusLigi.
Przez to musiałam przeprowadzić się do Warszawy. Stamtąd na wszystkie mecze jeździłam z właśnie z panem Tomkiem. Paulina tylko narzekała, że jeszcze rzadziej będziemy się widywać.
Pokochałam tą pracę. Byłam jak najbliżej siatkówki, która ponownie stała się najważniejsza w moim życiu. Z Karolem nadal utrzymywałam kontakt. Dostałam nawet zaproszenie do Spały, z którego skorzystałam. Telewizja Polsat chciała zrobić materiał o chłopakach, a ja miałam być reporterką. Chociaż wiedziałam, że siatkarze mogą zacząć wygłupiać się, ale przyjęłam propozycję i pojechałam do Spały.
Tam pan Bielecki zrobił mi kilka zabiegów, po których poczułam się trochę lepiej. Nikomu nie powiedziałam, ale wydawało mi się, że poruszyłam palcem stopy. Pan Olek chyba też to zobaczył, bo się uśmiechnął i powiedział, że muszę się z nim umówić na rehabilitację. Może pomoże?
Podczas Ligi Światowej komentowałam sporo meczy. Niestety, nie te z udziałem Polaków, ale zawsze coś. Później Memoriał Wagnera, który komentowałam z Tomkiem.
W sezonie ligowym poszłam na zwolnienie, żeby wrócić z niego o kulach. Tak! Nie wiem, jakim cudem, ale terapia Bieleckiego podziałała. Fizjoterapeuta komentował to w sposób, że to także zasługa siatkówki…
Z Karolem mam stały kontakt. Ostatnio bywałam u niego częściej niż u kuzynki. Ale on jest inny niż Paulina. Nie pyta, czy czegoś mi potrzeba, jak się czuję. Nie robi nic na siłę. I to mi się właśnie w nim podoba. Kłos stał się moim przyjacielem. A może kimś więcej? Być może. Określę się za jakiś czas…

1 komentarz:

  1. Weź no! Poryczałam się przy jedynce, przy dwójce już mniej, ale też :D A jednak życie zaskoczyło Magdę ;)

    OdpowiedzUsuń