sobota, 3 listopada 2012

Historia trzecia.



Wrzesień 2006r. Jestem na katechezie dla rodziców i rodziców chrzestnych. Siostra chce, żebym była chrzestną jej córeczki, więc muszę chodzić na takie katechezy. Dzisiaj jest sobota. 28 września. Organizujesz swoją imprezę urodzinową i chcesz, żebym była na niej obecna. Ja o tym dobrze wiem, ale księdza nie pospieszę. I tak całą katechezę piszę z Tobą i Twoim przyjacielem. Twierdzisz, że wszystko je ok., jednak wiem, że nie jest. Jesteś zły na mnie za to, że jeszcze nie ma mnie w Twoim bełchatowskim mieszkaniu. Od Mańka wiem, że wszyscy już są, a Ty chodzisz zły. Zły na mnie, a wyżywasz się na chłopakach. Nawet Paulina pisze mi, żebym jak najszybciej przyjechała, bo strach z Tobą siedzieć. Wiem coś o tym. Zawsze jak przegracie mecz, zrobisz coś nie tak to jesteś zły i tylko ja, tak twierdzisz, mogę Cię jakoś uspokoić, okiełznać.
Od: Maniek ;D
Treść: Ewka, proszę Cię. Przyjedź jak najszybciej możesz. Jak nie masz czym to pisz, ktoś po Ciebie podjedzie. Proszę. Winiar przechodzi już samego siebie. Dziewczyny musiały już kilka szklanek po nim sprzątać. Za ile będziesz?
Ładnie się bawisz. Serio. Przez tą Twoją imprezę niewiele zapamiętam z tej katechezy. Wypisałam z Wami kilkadziesiąt SMS-ów przez tą godzinę. Ale już bliżej niż dalej. Chyba nawet już koniec. Jeszcze tylko po podpis i do domu szybko.
Do: Maniek ;D
Treść: Mariusz, już koniec. Jeszcze tylko po podpis muszę iść. Za jakieś 30 min powinnam tam u Was być. Powiedz Michałowi, żeby się tak nie wściekał. Przecież przyjadę. Tylko jakby Ignaczak mógł po mnie przyjechać, bo nie mam jak…
No tak. Za kilka dni wylatujesz do Włoch. Do Trentino. W Bełchatowie spędziłeś tylko jeden sezon. Niewiele. Wiem, że to dla Ciebie rozwój umiejętności. Smutno tu będzie teraz bez Ciebie. Nie będzie miał mnie kto odbierać z zajęć. Nie będę miała komu zdjęć robić. Powiesz, że mam jeszcze Twoich przyjaciół z reprezentacji i klubu. Wiem o tym, ale to nie będziesz Ty. Nie będzie tych szafirowych oczu, tego poczucia humoru, zamiłowania Dżemu i rapu. „To była nasza historia…”. Z moich rozmyślań wyrwała mnie wibracja wiadomości i słowa księdza, że będzie już podpisywał obecność. Najpierw podeszłam do księdza, dopiero później sprawdziłam telefon. O, nawet dwie wiadomości. Jedna od Ciebie, druga od Igły.
Od: Misiek ;*
Treść: Ewuś, długo mamy na Ciebie jeszcze czekać? Nie mogę się Ciebie doczekać. I nie, nie jestem zły na nikogo.
Odpisałam, że chłopaki twierdzą co innego. A teraz wiadomość od Igły.
Od: Igła ;D
Treść: O której mam po Ciebie być?
No, jak to, o której? Czyli przyjedzie? Jeszcze lepiej.
Do: Igła ;D
Treść: Właśnie wychodzę z Kościoła. Bądź za pół godziny. Będę czekać pod domem na Ciebie. Dziękuję ;* Jest Iwonka? ;>
Nie otrzymałam odpowiedzi. Szybko poszłam do domu, przebrałam się. Umalowana byłam, więc jedna czynność mniej. Włosy podkręciłam lekko. Z Twojego osiedla do mojej ukochanej dzielnicy jest 15 minut drogi, więc Krzyś był trochę wcześniej. Nie oznacza to jednak, że nie miał do przejechania pół Bełchatowa. Wzięłam prezent dla Ciebie i zeszłam na dół, do libero.
- Hej. Dziękuję, że przyjechałeś po mnie. O, cześć Iwona. Tak mi głupio wyciągać was z imprezy. Pojechałabym swoim, gdyby był sprawny.
- Nie ma sprawy. Przynajmniej trochę spokoju mamy. I nie musimy nabuzowanego Winiara oglądać – powiedziała Iwona.
- To aż tak jest źle? Czemu?
- Że ciebie tak długo nie ma. A więc jedźmy – Igła ruszył, a Iwona kontynuowała jego wypowiedź.
- To jego ostatnia impreza przed wylotem do Włoch, a później do Japonii. W tym gronie zobaczy nas wszystkich dopiero po sezonie ligowym. No, jest jeszcze zgrupowanie przed mistrzostwami, ale to nie będzie to samo. Wiesz, jaki jest Lozano. Nie pozwoli nawet na chwilę wyrwać się do rodziny. A, jeśli już, to Winiar pewnie pojedzie do Bydgoszczy do rodziców, a nie do nas.
Nic nie odpowiedziałam. Jakoś nie wiedziałam co. Przyjechaliśmy na miejsce i widziałam zapalone światła. Weszliśmy na górę, a już na klatce słyszałam Twoje krzyki. Słyszałam, że jesteś zły. Na kogo? Na mnie. Teraz pewnie i na Igłę, który pojechał i znikł. Wchodzę bez pukania, którego i tak nikt by nie usłyszał. Przywitałam się z Maćkiem Dobrowolskim i Krzyśkiem Stelmachem. Tak, ze wszystkimi byłam na „ty”. To wszystko dzięki Tobie. Na każdej imprezie byłam z Tobą. Jako przyjaciółka. Inaczej być nie mogło. Nie wyobrażałam sobie nas jako pary. To skończyłoby się szybciej niż zaczęło. Później podeszłam do Piotrka i jego wybranki. Patrzyli się na mnie z politowaniem. Jakbym była ostatnią deską ratunku dla tej imprezy i zdenerwowanego Ciebie. Widziałam też taką samą prośbę w mańkowych oczach. A Ty dalej mnie nie widziałeś. Ja Ciebie zresztą też nie widzę. Jesteś razem z Pauliną na balkonie. Ona tam próbuje Ciebie jakoś uspokoić. Kieruję się tam. Wychodzę z mieszkania i pokazuję Paulinie, żeby nas zostawiła. Bez słowa to robi. Odwracasz się w moją stronę. W Twoich oczach widzę złość i strach. Złość na mnie i strach o mnie. O to, że jednak nie przyjadę. Przez te kilka lat, od kiedy się znamy, zdążyłam Cię poznać. Wiem, jak Cię uspokoić, jak wyprowadzić z równowagi. Wiem też, jakie emocje wyrażają Twoje oczy.
- Michał, czemu taki jesteś? Dobrze wiedziałeś, że przyjadę. Przecież nie mogłabym cię wystawić. Nie pamiętasz? Czemu rozwaliłeś te szklanki? Czemu na wszystkich się wyżywałeś? Zrozum, że przyjechałam najszybciej jak się da. Podziękuję Igle, że po mnie przyjechał, bo jeszcze by mnie nie było.
- Przepraszam. Myślałem, że mnie wystawisz. Że nie przyjedziesz. Przepraszam. Nie wiem, jak sobie bez ciebie we Włoszech poradzę. Kto mnie będzie tam ochrzaniał?
- Zawsze możesz za możesz dzwonić. Dasz chłopakom z drużyny mój numer i będą dzwonić – śmieję się z Ciebie. Ty też masz już lepszy humor. Widzę to. – Proszę. Tutaj mam dla ciebie prezent. Taki mały, ale powinien ci się spodobać.
- Największym prezentem dla mnie jest to, że jesteś tutaj ze mną. Dziękuję. Ej, nie trzeba było. Skąd masz to zdjęcie. Jakoś go nie pamiętam.
- Nasze pierwsze wakacje nad morzem. Mieliśmy po 18 lat? Chyba tak. Ostatnio je znalazłam i zrobiłam przeróbkę.
I stało się coś, co nie powinno było się nigdy stać. Pocałowaliśmy się…
Wrzesień 2012r. Ty znowu grasz w Skrze. Razem z Mańkiem. Z Ignaczakiem widujecie się na zgrupowaniach, czasami na meczach ligowych. Sporo wieczorów spędzasz z Wlazłymi, a raczej spędzamy. Bo nie mogę zapominać, że od tamtego września coś się zmieniło. Nasze relacje się zmieniły. Ty wyjechałeś do Włoch, później zdobyłeś srebro w Japonii. Medale Ligi Mistrzów i Ligi Włoskiej. Liczne Puchary Włoch zdobyte z klubem z Trentino. Medale i wyróżnienia reprezentacyjne. Te wszystkie Twoje trofea zajmują pół ściany w naszym salonie. Tak. Naszym. Muszę podziękować dziekanowi, że załatwił mi tą wymianę studencką z uczelnią z Trento. Dzięki temu była bliżej Ciebie. Nadal jestem. Bo gdyby nie to, to nie wiem, co teraz byłoby z nami. Dzisiaj mija już 6 lat, od kiedy jesteśmy razem. Nasze charaktery jednak potrafią razem funkcjonować. Jedyne czego się bałam, to, że nasze usposobienia będą ze sobą kolidować. Wiem, że to niedorzeczne, ale tak właśnie było. To Ty nauczyłeś się kompromisów. Za moją małą pomocą, ale nauczyłeś się. Nawet Mariusz z Pauliną mnie za to podziwiają. Nie jesteś już tym samym Michałem, który wyjechał z Polski w 2006. Co prawda, wróciliśmy w 2009. Już wtedy byłeś inny. Bardziej spokojny. Mam dla Ciebie wiadomość. Dobrą wiadomość. Ale dowiesz się o niej, dopiero późnym wieczorem, kiedy Mariusz z Pauliną wyjdą. Tak będzie lepiej. A jaką wiadomość? Domyśl się…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz