2
czerwca 2012r. Mecz Polska-Finlandia. Karolina siedzi i zacięcie ogląda
widowisko. Obserwuje poczynania kolegów. Wątpi, żeby ją pamiętali. Chce to
sprawdzić. Po wygranym dla Polski spotkaniu podchodzi do barierek po autografy.
Najpierw Kosok, Ignaczak, nawet Żygadło. Kolejnym ma być Bartman, jednak ten tuż
przed nią odchodzi. Zaraz po nim idzie Kurek. Też ma zamiar odejść, jednak
Karolina woła go.
-
Panie Bartoszu! Mógłby pan się podpisać, zależy mi – prosi.
-
Karolina? Jej. Jak dawno my się nie widzieliśmy. I jakie panie? No proszę cię.
Dawaj ten kajecik. Kogoś ci brakuje?
-
No sporo. Ale pozwolisz, że sama spróbuję? A, i uśmiechnąłbyś się ładnie do
zdjęcia? Dziękuję – na meczu poznała dziewczynę, z którą teraz zbiera
autografy. – Podpiszesz się jeszcze Marcie? Proszę.
-
Jasne, spoko. Tylko nie ma nic za darmo. Później cię porywam.
Karolina
odpowiada mu uśmiechem i zaczyna wyłapywać innych kadrowiczów. Idzie Kuba. Ten
również ma zamiar ją ominąć, jednak widzi znajomą twarz i się uśmiecha.
-
Kogo moje rude włosy widzą? Karolina! Przecież miało cię nie być. Gdzie mam
maznąć? – mówi ze śmiechem Jarski.
-
Dawaj tutaj i … tutaj. Dziękuję. Możesz iść w spokoju. A, i jakbyś mógł Kurkowi
powiedzieć, żeby telefon miał przy sobie.
-
Jasne, nie ma sprawy.
I
odchodzi. Biorą jeszcze kilka autografów od Finów. Ostatnim, kogo udaje im się
dorwać, jest Pit. Podchodzą do niego. Marta jest w szoku, że Karolina zna
trzech reprezentantów. Piotr także ją rozpoznaje i zaczyna gadkę. Rozmawia z
Karoliną, a w tym samym czasie podpisuje kartki i ustawia do zdjęć. Chłopak ma
podzielność uwagi, skubany. Żegnają się i Karolina z Martą idą na swoje
miejsca.
-
Nie mówiłaś, że ich znasz.
-
Nie ma się czym chwalić. Czasami wymienimy się SMS-ami i tyle – mówi Karolina i
słyszy pisk dziewczyn.
Otóż,
Bartosz Kurek wychodzi z szatni i kieruje się w trybuny. W stronę koleżanki. Na
jego włosach widać jeszcze kropelki wody, a sam pachnie świeżymi perfumami.
Wyciąga rękę do niej i prosi, żeby z nim poszła.
-
Ale Bartek, ja się jeszcze nie pożegnałam z Martą. I mamie obiecałam kilka
zdjęć Brazylijczyków i Kanadyjczyków.
-
To jutro zrobisz. Dzisiaj idziesz ze mną.
-
Ale mnie jutro nie będzie? Nie było już biletów. Więc, ja zostaję tutaj i się
nie ruszam. Dopiero po 1. secie będę mogła gdzieś pójść. I to nie na długo, bo
na 22:30 Mariusz ma po mnie przyjechać.
-
Dobra. Za chwilę wracam – mówi przyjmujący i kieruje się do kierownika
reprezentacji, który jest obecny na hali.
Chwilę
rozmawiają i przyjmujący ponownie przychodzi do Karoliny. Informuje ją, że na
jutro bilet ma już załatwiony. Musi tylko z nim pójść do kierownika i wszystko
ustalić, a później mogą iść na miasto. Zdziwiona idzie, ale ma opory. Nie chce
tutaj jutro być. Ma inne plany, a raczej miała inne plany. Kierownik wręcza jej
bilet do sektora VIP i mogą iść „pozwiedzać”. Chociaż najpierw Bartek musi
zahaczyć jeszcze o szatnię.
-
Nie brakuje ci żadnego autografu?
-
No brakuje. Ale oj. Przeżyję przecież – mówi nie do końca przekonana Karolina.
-
To daj mi ten zeszyt i poczekaj z 15 minut.
Mówi
przyjmujący i znika za drzwiami do szatni. Głosy ucichają, a muzyka zostaje
wyłączona. Po kilku chwilach z szatni wyłania się Nowakowski razem z Kosokiem i
Jaroszem. Przystają chwilę przy Karolinie, zapoznają ją z Grześkiem i idą do
autobusu. Pit ciągnie dwie torby, więc pewnie jedna z nich jest Kurka. Karolina
widzi, że Bartek wychodzi z szatni.
-
Proszę. To wszystkie autografy zebranych tam osób. Mam nadzieję, że się
spodobają.
-
Dziękuję. A przepraszam, co tutaj robią te kwiatki i serduszka? – pyta, kiedy
widzi rysunki wokół autografy Igły i Kurka.
-
Krzysiek chciał zabawić się w artystę i namalował takie oto coś.
-
Przepraszam ja cię bardzo, ale ja jestem artystą. Film zalicza się do sztuki.
Igła, znaczy Krzysiek jestem. To dla ciebie te autografy Kuraś zbierał?
-
No tak. Ale mu nie kazałam, od razu mówię. Odwaliło mu dzisiaj coś. I jeszcze
nakazał mi na jutrzejszy mecz iść – wyżaliłam się libero.
-
Przeżyjesz. Dobra, nie zatrzymuję was, bo widzę, że Kurek chce cię gdzieś
zabrać.
Karolina
spogląda to na jednego, to na drugiego i nie wie, o co chodzi. I nie chce
wiedzieć. Chce mieć niespodziankę. W czasie spaceru katowickim rozkopanym
rynkiem dzwoni do mamy. Informuje ją, że do domu wróci dopiero w poniedziałek.
Mama nie kryje zdziwienia i pyta czemu. Karolina wyznaje, że dostała bilet na
jutrzejsze mecze i chce z tego skorzystać.
Bartek
opowiada jej o sobie, ona mu o sobie. W ten sposób lepiej się poznają. Wracają
do Spodka na ostatni set. Karolina może w ten sposób zrobić kilka zdjęć. Widzi
Martę jeszcze. Podchodzą do niej i proszą, znaczy Bartek prosi, aby ta zrobiła
im zdjęcie na tle meczu. Bartek obejmuje dziewczynę i szczerze uśmiecha.
Karolina również to czyni. Zdjęcie wychodzi świetnie. Śmieją się, że jest do na
Facebook’a wstawić, jednak panna Loczek nie ma takiego zamiaru. Wywoła je i
powiesi na łóżkiem. Ludzie na portalu mogą jej zacząć zazdrościć bądź też
wypisywać różne komentarze. Po skończonym meczu, Karolina żegna się kolejny raz
z Martą i razem z Bartkiem wychodzi przed Spodek, gdzie czeka już Mariusz.
Żegna się z Bartkiem i kieruje się do autobusu, którym razem z kuzynem ma
wrócić do jego domu.
-
Maniek, wiesz co?
-
Jeszcze nie wiem, ale sądzę, że mi zaraz powiesz.
-
Tak. Powiem ci, że do domu wracam dopiero w poniedziałek. Jeśli nie miałbyś nic
przeciwko, żebym u was jeszcze jedną noc spędziła.
-
Ale czemu? Przecież jutro miałaś wracać. Nie, żebym cię wyganiał, ale szybko
decyzje zmieniasz.
-
Bartek załatwił mi bilet na jutrzejsze mecze i nakazał na nie pójść. Więc nie
mam wyboru.
-
Skoro tak. A pokaż zdjęcia z dzisiaj.
Podaje
aparat kuzynowi i włącza zrobione dzisiaj zdjęcia. Kilka z samym Kurkiem, kilka
z Martą, innymi reprezentantami i sporo z samego meczu…
Najpierw
dość nudny mecz Finlandia-Kanada. Dopiero później zaczęły się emocje.
Pięciosetowy bój stoczony przez biało-czerwonych i canarinhios. Wygrany dla
nas. Teraz także Mariusz miał po nią przyjechać, jednak samochodem. Nie chcieli
ponownie tłuc się autobusem. Dzwoni po kuzyna i przez najbliższe pół godziny
może cieszyć się wygraną Polaków. W jej sektorze siedzi kilku starych reprezentantów
kraju, od których też bierze autografy. Razem z pozostałymi dziękuje i żegna
Sebastiana Świderskiego oraz życzy mu pomyślności w karierze trenerskiej.
Później podchodzi do barierek. Tym razem już nie po autografy, ale żeby
pogratulować osobiście chłopakom. Oczywiście tym, których zna. I tak ściska
Grześka, Kubę, Piotra, Krzysia, który cały czas cieszy się jak małe dziecko,
oraz Bartosza. Temu ostatniemu dziękuje za bilet i żegna z nim. Mariusz już
czeka pod Spodkiem i się niecierpliwi. Karolina wychodzi i jedzie razem z
kuzynem do jego domu.
Karolina
zdjęcia z wyprawy wstawia na Facebook’a dopiero w poniedziałek. Dodaje cztery
albumy. „Polska-Finlandia; Polska-Brazylia; Kanada-Finlandia; Z wariatami :D”.
Tak nazywa te albumy. Do tego „Z wariatami :D” dodaje zdjęcie z Bartkiem, Kubą,
Piotrkiem i Igłą. Ma jeszcze inne, ale nie chce ich dodawać…
29
sierpnia 2012 wysyła ostatniego SMS-a do Kurka. Składa mu w nim życzenia
związane z urodzinami i wylotem do Moskwy. Nie wie, czy dopisze, czy pamięta
jeszcze o niej. Może na jej szczęście jest dopiero przed 10. Bartek oddzwania
do niej i zaprasza na imprezę, która ma odbyć się dzisiaj. Karolina jednak
odmawia, nie ma jak przyjechać do Bełchatowa. Jednak Kurek ma na to odpowiedź.
Przyjedzie z Bartmanem, który jest teraz w Warszawie, u rodziców. Karolina nie
zna go i się nie zgadza. Twierdzi, że woli już pojechać autobusem. I tak też
się dzieje. Karolina do Kurka jedzie autobusem, który tam niestety nie dociera.
W drodze pomiędzy Łodzią a Bełchatowem ulega wypadkowi. Jest kilka ofiar
śmiertelnych, w tym także Karolina…
Na
początku września wszyscy spotykają się na mszy pogrzebowej, którą żegnają
Karolinę. Pojawia się Bartek i reszta zawodników, którzy mniej lub bardziej
poznali dziewczynę. Widzą, że jej matka ledwo co się trzyma. Widzą Dagmarę,
widzą Martę. Wszyscy płaczą. Droga na cmentarz, później złożenie ciała do
grobu. Nawet przyjmujący nie wytrzymuje i urania kilka łez. Składa kwiaty na
jej grobie. A później zostaje chwilę sam na sam z nią.
-
Karolina. Nie zdążyłem ci tego powiedzieć. Ostatnio może i nie było okazji.
Wiesz, że teraz będzie mi jeszcze ciężej wyjeżdżać? Na tej imprezie, na którą
nie dotarłaś, chciałem poprosić cię o coś. Chciałem, żebyś o mnie nie
zapomniała i kiedyś odwiedziła. Tam w Rosji. Myślałem też, że może od czasu do
czasu będziesz odwiedzać moje mieszkanie w Bełchatowie. Jednak teraz to już nie
ważne. Teraz będziemy się spotykać tutaj, na cmentarzu, oraz tutaj, w moim
sercu. Już na zawsze tam zostajesz. Byłaś pierwszą nastolatką, która w taki
sposób się z nami odnosiła. Widziałem ten błysk w oku na każdym naszym
spotkaniu. Mam nadzieję, że będziesz cały czas ze mną. Nie wiem, jak ja poradzę
sobie z myślą, że ciebie już nie ma, że nie czekasz na mnie w Polsce. Wiesz,
jak ciężko mi teraz jest? Tutaj w Polsce mam jeszcze chłopaków. Tam będę sam.
Mogłem nie namawiać ciebie na ten przyjazd do mnie. A jak już, to dzień
wcześniej pojechać po ciebie. Nie musiałabyś wtedy jechać tym nieszczęsnym
autobusem. Chciałbym, żebyś była cały czas przy mnie. Wiem, że się powtarzam.
Ale tak właśnie jest…
-
Panie Bartoszu. Wiem, że jest panu ciężko, ale mam coś dla pana. Karolina
powiesiła to nad łóżkiem. Chciałabym, żeby wziął pan to zdjęcie. Myślę, że tak
będzie najlepiej. I zapraszam pana zawsze wtedy, jak jest pan w Warszawie do
nas. Będzie mi bardzo miło – mówi jej mama i robi, według Bartka, bardzo
zaskakujący gest. Przytula się do przyjmującego i zaczyna płakać…
-
Jestem cały czas przy tobie. Przy was wszystkich…
Wiem, że już trochę czasu minęło od opublikowania, ale się wzruszyłam pod koniec. Piękna historia i bardzo realistyczna :D
OdpowiedzUsuń