11
maja 2012r. 16-letnia dziewczyna wybiera się na swój pierwszy mecz siatkówki
narodowej. Wcześniej jednak polubiła oficjalny profil Bartosza Kurka na
Facebook’u. Śledziła każdy jego post, jednak nie komentowała. Uważała to za
zbędne.
17:00
Łódź. Ta sama dziewczyna idzie z wujkiem na mecz. Poszłaby sama, ale nie zna
miasta. Przechodzą przez ulicę. Widzi autobus po swojej prawej stronie. Autobus
jak autobus. Jedyną szczególną rzeczą na nim jest flaga Polski. Przygląda się
dokładnie osobom w środku pojazdu. Widzi tam najmniej spodziewane osoby: p.
Aleksandra Bieleckiego i p. Andreę Gardiniego. Szybko odwraca wzrok.
-
Wujku, patrz. To autobus siatkarzy – mówi do wujka.
-
No tak. Od tamtej strony jest wjazd, więc pewnie tam jadą – oznajmia wujek i
idą dalej.
Sama
wchodzi do Atlas Areny, po uprzednim sprawdzeniu torby i biletu. Mecz ogląda w
towarzystwie dwóch starszych panów i matki z dorosłą już córką. Przeżywa każdy
stracony punkt, cieszy się ze zdobytych. Robi ponad kilka tysięcy zdjęć. Po
ostatnim gwizdku żegna się z sąsiadami. Oni wychodzą, ona zostaje. Ma nadzieję
na jakiś autograf, jednak gdy widzi te wszystkie piszczące dziewczyny,
rezygnuje z zamierzonego celu. Nie chce być taka jak one. Zostaje na swoim
miejscu, skąd podziwia siatkarzy. Widzi, że kilku z nich na nią spogląda. Jednym
z nich jest Bartosz Kurek. Ich spojrzenia krzyżują się, ale ona jest zbyt
daleko, żeby do niego podejść. Sam również nie ma jak, bo został otoczony
tłumem fanek. Dzwoni do wujka, że może już po nią jechać. Sama zostaje jeszcze
na chwilę na hali, żeby później móc wyjść na zewnątrz. Dzwoni do mamy i
opowiada o przeżyciach.
Do
domu wraca dopiero kolejnego dnia przed 20. Nie gości tam długo, gdyż Dagmara wyciąga
ją na dyskotekę. Wraca dość późno. Nie ma siły na nic, więc szybko kładzie się spać. W niedzielę, tuż po
obudzeniu, loguje się na Facebook’a. Nie było jej tam niecałe 2 dni, a ma
prawie 100 powiadomień. Czyta tylko kilka. Z ciekawości wchodzi na profil
Kurka. Ten dodał 2 nowe posty. Jeden z nich przed meczem, drugi już po nim.
Największą uwagę przykuwa apel zawarty w drugim poście. „… Na wczorajszym meczu była obecna dziewczyna. Siedziała, bodajże, w
sektorze P. Miała na sobie czerwone spodnie i biały T-shirt. Dziewczyno z
sektora P, jeśli to czytasz, odezwij się!...” Opis pasuje do niej, lecz nie
wie, czy to akurat o nią mu chodzi. Wydaje jej się to niedorzeczne. Kilka minut
później pojawia się komunikat, że pomimo wielu wiadomości, jego „zguba” jeszcze
się nie znalazła. Teraz pisze do niego ona.
Treść:
Dzień dobry! Nie wiem, czy to akurat chodzi Panu o moją skromną osobę, jednak
Pański opis pasuje do mnie. Gratuluję wygranego meczu i życzę powodzenia w
sezonie reprezentacyjnym, jak i później w Moskwie. Pozdrawiam, Karolina.
Wysyła
wiadomość. W międzyczasie wstawia zdjęcie z meczu, na którym jest ona. Na
odpowiedź od siatkarza nie czeka długo.
Treść:
Wreszcie Cię znalazłem! Czemu nie podeszłaś po autograf? Przecież Cię wołałem.
Podaj mi swój numer telefonu, gdyż dłużej na Facebook’u nie mogę zostać.
Nie
myśląc wiele, wysyła Kurkowi numer. Ten tylko dziękuje. Dziewczyna zaczyna
odrabiać zadane lekcje. Mama prosi ją, żeby pomogła w restauracji. Zgadza się.
Później dzwoni do niej Dagmara. Prosi ją, żeby wytłumaczyła jej matmę. Umawiają
się na 15 w „Rapsodii”. Zanim jednak wychodzi z domu, otrzymuje SMS-a.
Od:
Nieznajomy numer.
Treść:
Zapisz sobie mój numer. B. ;)
Domyśla
się, że to Kurek. Podpisuje „Bartek”. Nie może inaczej, po pseudonimie bądź
nazwisku, gdyż Dagmara, przeglądając jej telefon, mogłaby się czegoś domyślić
lub, co gorsza, rozpowszechnić numer siatkarza. Karolina ustala z mamą, że
razem z Dagmarą zajmą stolik nr 3. Praktycznie cały czas wymienia wiadomości z
Kurkiem. Mówi, a raczej pisze, siatkarzowi, że mieszka w Warszawie i ma 16 lat. Bartek cieszy się z tej pierwszej
wiadomości, natomiast druga trochę zbija go z tropu. Myślał bowiem, że Karolina
jest starsza. Jednak chce się z nią spotkać. W tym celu do niej dzwoni.
- Cześć, Karolina?
-
Tak.
- Bartek z tej strony. Co
powiedziałabyś na spotkanie dzisiaj? Koło 16 powinienem być w Warszawie razem z
chłopakami.
-
Nie bardzo mam czas, bo mamie w restauracji pomagam. Ale chwila, jakie my?
- No ja, Jarosz i
Nowakowski.
-
Aha. Czyli trzy papużki nierozłączki naszej reprezentacji? Spoko. Jeśli bardzo
ci zależy, to zapraszam do „Rapsodii”. Na Woli.
Bartek
odpowiada jej tylko krótkim „Ok.” Karolina chodzi podenerwowana. I w dodatku
Dagmara się spóźnia.
- Karola, ja za jakąś
godzinę będę dopiero. Straszne korki dzisiaj są.
-
No spoko – odpowiada Dagmarze.
„Ale
na 16 jestem z chłopakami umówiona. Jak ja to pogodzę?” myśli. Równo o 16
dostaje SMS-a od Bartka, że już są. Mówi mamie, że koledzy przyjechali i ona
się nimi zajmie. Wychodzi przed restaurację i czeka chwilę na chłopaków, którzy
zostali rozpoznani i musieli rozdać kilka autografów. Kończą, a dziewczyna
podchodzi do nich i wita się.
-
Cześć, Karolina.
-
Cześć, Bartek. To Kuba, a to Piotrek – cała trójka całuje rękę dziewczyny, a
później wchodzi za nią do restauracji.
Zajmują
stolik nr 7. Zamawiają rosół i żeberka w sosie pieczarkowym. Karolina przynosi
im ich zamówienie i dosiada się do nich. Jednak nie na długo, gdyż rozdzwania
się jej telefon. Dagmara informuje ją, że będzie za 10 minut. Pospiesznie
tłumaczy siatkarzom całą sytuację. Rozumieją ją. Umawiają się, że jeśli chłopcy
czegoś będą potrzebować, piszą SMS-a.
Razem
z Dagmarą siada przy ulubionym stoliku.
-
Daguś, chcesz coś do picia?
-
Sok jabłkowy poproszę – odpowiada jej przyjaciółka.
W
międzyczasie dostaje SMS-a od chłopaków, że chcą, żeby podeszła. Podchodzi do
nich, a oni proszą ją o kawę. Bierze trzy kawy, sok jabłkowy i pomarańczowy.
Dagmara zauważa obecność siatkarzy w budynku.
-
Niezła dupa z niej – odzywa się Jarosz, kiedy już odchodzi.
-
Kubuś, ja wszystko słyszę. A ty nie zapominaj, że żonę masz. A właśnie,
pomyślności.
-
Dziękuję – odpowiada zawstydzony.
Wraca
do Dagmary. Ta od razu obsypuje ją pytaniami.
-
Skąd ich znasz?
-
Znikąd. Normalnie klienci, czego chcesz? Chyba miałam cię matmy uczyć –
odpowiada przyjaciółce.
Dagmara
jej nie wierzy, ale nie chce drążyć tematu. Dopiero po jakiejś godzinie
Karolina żegna się z przyjaciółką i swobodnie podchodzi do siatkarzy.
Rozmawiają około godziny. Pogawędkę przerywa im pytanie mamy Karoliny.
-
Dzień dobry. Może jeszcze coś podać?
-
Nie, nie trzeba. Jeśli nie byłoby problemu to jeszcze tutaj posiedzimy.
-
Ależ oczywiście, panie Nowakowski. Tylko proszę mi nie omamić córki, żeby
jeszcze jako tako funkcjonowała – mówi jej mama ze śmiechem i odchodzi od nich.
-
Karolina, twoja mama jest bardzo podobna do pewnej kobiety, u której Anastasi
udzielał kiedyś wywiadu. W sensie, że u niej w restauracji – plącze się Kurek.
-
No tak. Jakoś w drugiej połowie stycznia był tutaj wywiad z panem Anastasim. To
jest właśnie ta restauracja – mówi i wystawia chłopakom język.
Tym
miłym akcentem kończą wspólne spotkanie. Kuba z Piotrkiem informują dziewczynę,
że jeśli tylko poda im swoje nazwisko to znajdą ją przez Facebook’a.
-
Loczek.
Siatkarze
dziękują za podanie nazwiska i żegnają się z Karoliną.
Dziewczyna
jest już w znajomych Kuby Jarosza i Piotra Nowakowskiego. Dagmara nie kryje
zdziwienia tym faktem. Sądzi, że przyjaciółka już i tak nigdy nie spotka
siatkarzy. Nikt jeszcze nie wie, że Karolina wybiera się na Ligę Światową do
katowickiego Spodka…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz