sobota, 3 listopada 2012

Historia druga. Część pierwsza.



11 maja 2012r. 16-letnia dziewczyna wybiera się na swój pierwszy mecz siatkówki narodowej. Wcześniej jednak polubiła oficjalny profil Bartosza Kurka na Facebook’u. Śledziła każdy jego post, jednak nie komentowała. Uważała to za zbędne.
17:00 Łódź. Ta sama dziewczyna idzie z wujkiem na mecz. Poszłaby sama, ale nie zna miasta. Przechodzą przez ulicę. Widzi autobus po swojej prawej stronie. Autobus jak autobus. Jedyną szczególną rzeczą na nim jest flaga Polski. Przygląda się dokładnie osobom w środku pojazdu. Widzi tam najmniej spodziewane osoby: p. Aleksandra Bieleckiego i p. Andreę Gardiniego. Szybko odwraca wzrok.
- Wujku, patrz. To autobus siatkarzy – mówi do wujka.
- No tak. Od tamtej strony jest wjazd, więc pewnie tam jadą – oznajmia wujek i idą dalej.
Sama wchodzi do Atlas Areny, po uprzednim sprawdzeniu torby i biletu. Mecz ogląda w towarzystwie dwóch starszych panów i matki z dorosłą już córką. Przeżywa każdy stracony punkt, cieszy się ze zdobytych. Robi ponad kilka tysięcy zdjęć. Po ostatnim gwizdku żegna się z sąsiadami. Oni wychodzą, ona zostaje. Ma nadzieję na jakiś autograf, jednak gdy widzi te wszystkie piszczące dziewczyny, rezygnuje z zamierzonego celu. Nie chce być taka jak one. Zostaje na swoim miejscu, skąd podziwia siatkarzy. Widzi, że kilku z nich na nią spogląda. Jednym z nich jest Bartosz Kurek. Ich spojrzenia krzyżują się, ale ona jest zbyt daleko, żeby do niego podejść. Sam również nie ma jak, bo został otoczony tłumem fanek. Dzwoni do wujka, że może już po nią jechać. Sama zostaje jeszcze na chwilę na hali, żeby później móc wyjść na zewnątrz. Dzwoni do mamy i opowiada o przeżyciach.
Do domu wraca dopiero kolejnego dnia przed 20. Nie gości tam długo, gdyż Dagmara wyciąga ją na dyskotekę. Wraca dość późno. Nie ma siły na nic, więc szybko  kładzie się spać. W niedzielę, tuż po obudzeniu, loguje się na Facebook’a. Nie było jej tam niecałe 2 dni, a ma prawie 100 powiadomień. Czyta tylko kilka. Z ciekawości wchodzi na profil Kurka. Ten dodał 2 nowe posty. Jeden z nich przed meczem, drugi już po nim. Największą uwagę przykuwa apel zawarty w drugim poście. „… Na wczorajszym meczu była obecna dziewczyna. Siedziała, bodajże, w sektorze P. Miała na sobie czerwone spodnie i biały T-shirt. Dziewczyno z sektora P, jeśli to czytasz, odezwij się!...” Opis pasuje do niej, lecz nie wie, czy to akurat o nią mu chodzi. Wydaje jej się to niedorzeczne. Kilka minut później pojawia się komunikat, że pomimo wielu wiadomości, jego „zguba” jeszcze się nie znalazła. Teraz pisze do niego ona.
Treść: Dzień dobry! Nie wiem, czy to akurat chodzi Panu o moją skromną osobę, jednak Pański opis pasuje do mnie. Gratuluję wygranego meczu i życzę powodzenia w sezonie reprezentacyjnym, jak i później w Moskwie. Pozdrawiam, Karolina.
Wysyła wiadomość. W międzyczasie wstawia zdjęcie z meczu, na którym jest ona. Na odpowiedź od siatkarza nie czeka długo.
Treść: Wreszcie Cię znalazłem! Czemu nie podeszłaś po autograf? Przecież Cię wołałem. Podaj mi swój numer telefonu, gdyż dłużej na Facebook’u nie mogę zostać.
Nie myśląc wiele, wysyła Kurkowi numer. Ten tylko dziękuje. Dziewczyna zaczyna odrabiać zadane lekcje. Mama prosi ją, żeby pomogła w restauracji. Zgadza się. Później dzwoni do niej Dagmara. Prosi ją, żeby wytłumaczyła jej matmę. Umawiają się na 15 w „Rapsodii”. Zanim jednak wychodzi z domu, otrzymuje SMS-a.
Od: Nieznajomy numer.
Treść: Zapisz sobie mój numer. B. ;)
Domyśla się, że to Kurek. Podpisuje „Bartek”. Nie może inaczej, po pseudonimie bądź nazwisku, gdyż Dagmara, przeglądając jej telefon, mogłaby się czegoś domyślić lub, co gorsza, rozpowszechnić numer siatkarza. Karolina ustala z mamą, że razem z Dagmarą zajmą stolik nr 3. Praktycznie cały czas wymienia wiadomości z Kurkiem. Mówi, a raczej pisze, siatkarzowi, że mieszka w Warszawie i  ma 16 lat. Bartek cieszy się z tej pierwszej wiadomości, natomiast druga trochę zbija go z tropu. Myślał bowiem, że Karolina jest starsza. Jednak chce się z nią spotkać. W tym celu do niej dzwoni.
- Cześć, Karolina?
- Tak.
- Bartek z tej strony. Co powiedziałabyś na spotkanie dzisiaj? Koło 16 powinienem być w Warszawie razem z chłopakami.
- Nie bardzo mam czas, bo mamie w restauracji pomagam. Ale chwila, jakie my?
- No ja, Jarosz i Nowakowski.
- Aha. Czyli trzy papużki nierozłączki naszej reprezentacji? Spoko. Jeśli bardzo ci zależy, to zapraszam do „Rapsodii”. Na Woli.
Bartek odpowiada jej tylko krótkim „Ok.” Karolina chodzi podenerwowana. I w dodatku Dagmara się spóźnia.
- Karola, ja za jakąś godzinę będę dopiero. Straszne korki dzisiaj są.
- No spoko – odpowiada Dagmarze.
„Ale na 16 jestem z chłopakami umówiona. Jak ja to pogodzę?” myśli. Równo o 16 dostaje SMS-a od Bartka, że już są. Mówi mamie, że koledzy przyjechali i ona się nimi zajmie. Wychodzi przed restaurację i czeka chwilę na chłopaków, którzy zostali rozpoznani i musieli rozdać kilka autografów. Kończą, a dziewczyna podchodzi do nich i wita się.
- Cześć, Karolina.
- Cześć, Bartek. To Kuba, a to Piotrek – cała trójka całuje rękę dziewczyny, a później wchodzi za nią do restauracji.
Zajmują stolik nr 7. Zamawiają rosół i żeberka w sosie pieczarkowym. Karolina przynosi im ich zamówienie i dosiada się do nich. Jednak nie na długo, gdyż rozdzwania się jej telefon. Dagmara informuje ją, że będzie za 10 minut. Pospiesznie tłumaczy siatkarzom całą sytuację. Rozumieją ją. Umawiają się, że jeśli chłopcy czegoś będą potrzebować, piszą SMS-a.
Razem z Dagmarą siada przy ulubionym stoliku.
- Daguś, chcesz coś do picia?
- Sok jabłkowy poproszę – odpowiada jej przyjaciółka.
W międzyczasie dostaje SMS-a od chłopaków, że chcą, żeby podeszła. Podchodzi do nich, a oni proszą ją o kawę. Bierze trzy kawy, sok jabłkowy i pomarańczowy. Dagmara zauważa obecność siatkarzy w budynku.
- Niezła dupa z niej – odzywa się Jarosz, kiedy już odchodzi.
- Kubuś, ja wszystko słyszę. A ty nie zapominaj, że żonę masz. A właśnie, pomyślności.
- Dziękuję – odpowiada zawstydzony.
Wraca do Dagmary. Ta od razu obsypuje ją pytaniami.
- Skąd ich znasz?
- Znikąd. Normalnie klienci, czego chcesz? Chyba miałam cię matmy uczyć – odpowiada przyjaciółce.
Dagmara jej nie wierzy, ale nie chce drążyć tematu. Dopiero po jakiejś godzinie Karolina żegna się z przyjaciółką i swobodnie podchodzi do siatkarzy. Rozmawiają około godziny. Pogawędkę przerywa im pytanie mamy Karoliny.
- Dzień dobry. Może jeszcze coś podać?
- Nie, nie trzeba. Jeśli nie byłoby problemu to jeszcze tutaj posiedzimy.
- Ależ oczywiście, panie Nowakowski. Tylko proszę mi nie omamić córki, żeby jeszcze jako tako funkcjonowała – mówi jej mama ze śmiechem i odchodzi od nich.
- Karolina, twoja mama jest bardzo podobna do pewnej kobiety, u której Anastasi udzielał kiedyś wywiadu. W sensie, że u niej w restauracji – plącze się Kurek.
- No tak. Jakoś w drugiej połowie stycznia był tutaj wywiad z panem Anastasim. To jest właśnie ta restauracja – mówi i wystawia chłopakom język.
Tym miłym akcentem kończą wspólne spotkanie. Kuba z Piotrkiem informują dziewczynę, że jeśli tylko poda im swoje nazwisko to znajdą ją przez Facebook’a.
- Loczek.
Siatkarze dziękują za podanie nazwiska i żegnają się z Karoliną.
Dziewczyna jest już w znajomych Kuby Jarosza i Piotra Nowakowskiego. Dagmara nie kryje zdziwienia tym faktem. Sądzi, że przyjaciółka już i tak nigdy nie spotka siatkarzy. Nikt jeszcze nie wie, że Karolina wybiera się na Ligę Światową do katowickiego Spodka…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz