Jestem
w kancelarii, gdzie mam trochę papierkowej roboty jeszcze. Tak, szanowna
Zuzanna znowu stała się za bardzo wyrozumiała i pozwoliła sekretarce pójść
wcześniej do domu. Następnym razem nie będę taka miła i Dorota będzie siedziała
do końca pracy. Właśnie kończę zapoznawać się ze sprawą Kowalczyka, kiedy
słyszę pukanie do drzwi.
-
Dzień dobry. Nie ma sekretarki, więc zapukałem.
-
Dzień dobry. Proszę wejść. Zuzanna Kuć, adwokat. Miło mi.
-
Łukasz Kadziewicz.
-
A więc co pana sprowadza?
-
Do sądu trafił pozew rozwodowy od mojej żony. Kamila chce też ograniczyć mi
prawa do córki. Znajomy polecił mi panią. Podejmie się pani temu zadaniu?
-
Tak. Oczywiście. Proszę podać mi swój numer telefonu. Będziemy w kontakcie.
Podjęłam
się kolejnemu zadaniu. Jak tak dalej pójdzie, nie będę wychodziła z kancelarii
i sądu. Ale chwila. Łukasz Kadziewicz? Ten znany siatkarz?
Z
panem Kadziewiczem umówiona jestem na 15. Jest 14.45, a już słyszę, że
przyszedł. Muszę mu powiedzieć, że sąd ustalił termin pierwszej rozprawy. I tak
też się dzieje. Łukasz, bo tak mam do niego się zwracać, sprytnie przechodzi z
tematu rozwodu i córki na bardziej prywatne. Czuję, że prowadzi ze mną wywiad.
Ile lat? Gdzie mieszkam? Czy z kimś się spotykam? Przepraszam panie Kadziewicz,
ale ja mam zamiar zestarzeć się z kilkoma kotami. Tylko li wyłącznie.
-
Zuzanno, a może wyskoczyłabyś ze mną na jakąś kawę?
-
Przepraszam, nie umawiam się z klientami.
-
A jak skończy się już sprawa?
-
Wtedy może i tak.
Pierwsza
rozprawa Kadziewicza. Zeznania Kamili, Łukasza, małej Amelki i świadków.
Wszystko idzie sprawnie. Widzę, że siatkarz się denerwuje czekając na wynik.
Małżeństwo Kadziewiczów przestaje istnieć, a Łukasz nie dostaje ograniczonych
praw do dziecka. Może się z nią spotykać, kiedy tylko chce. O to właśnie
chodziło. Po rozprawie kieruję się do samochodu, żeby później odjechać czym
prędzej do kancelarii, gdzie czeka kolejny klient. Nie żegnam się nawet z
Łukaszem. Po 10 minutach jestem już u siebie, gdzie Dorota częstuje mnie kawą.
Od razu zabieram się do pracy. Nie czuję, że tak szybko leci czas. Pora
wychodzić do domu. Przed budynkiem czeka Kadziewicz.
-
Cześć. Skoro już skończyłaś moją sprawę, to dasz się zaprosić na kawę?
-
Na kawę to już jest chyba za późno.
-
To może jakiś późny obiad, kolację?
-
Niech będzie.
I
tak umawiam się z Kadziewiczem. Nie interesuje go nawet to, że nie wie o mnie
praktycznie nic. Poza tym, że jestem prawniczką i mam swoją kancelarię. Nie zna
mojej przeszłości, która jest tak samo kolorowa, jak jego zawodnicza. Nie wie,
że kuzynem jest Sebastian Świderski, a dobrym przyjacielem Paweł Zagumny. Nie
wie, że w domu czeka na mnie schorowana matka.
Podczas
kolacji w przytulnej restauracji opowiada mi o sobie. Zadaje też pytania. I
dowiaduje się o mnie coraz więcej. Skrzętnie chowam temat siatkarzy.
Nie
wiem, a może nie chcę wiedzieć, w jaki sposób docieramy do jego mieszkania. Nie
ma tam obecnej ani Kamili, ani Amelki. Łukasz nie traci czasu na ceregiele. Od
razu dociera do moich ust. Miażdży je i kieruje nas do sypialni. Przystępuje do
pracy. Opada zmęczony na miejsce obok mnie. Leżymy tak chwilę, kiedy ja
przypominam sobie o matce, ubieram się i wychodzę uprzednio się z nim żegnając.
Zaskoczony jest moim zachowaniem, ale nie protestuje. Zamawiam taksówkę, bo
tutaj przyjechaliśmy jego samochodem. Wchodząc do domu zauważam kilka par
nieznanych mi butów. Mam gości. Przyjechał Sebastian, Olga, Paweł i Oliwia z
dziećmi. Rozmawiają z mamą, jednak kiedy ja wchodzę, dzieciaki rzucają się na
mnie.
-
Gdzieś ty była? – naskakuje na mnie mama.
-
Miałam kilka spraw do załatwienia.
-
A jak sprawa tego, jak mu tam było… A, Kadziewicza?
-
Wygrana.
-
Zuźka, prowadziłaś sprawę Kadzia? Mówił, że jakąś fajną adwokatkę znalazł, ale
nie sądziłem, że to możesz być ty – zaczął swój wywód Świder.
-
Ładnie się nosić zaczynasz. Ale na nasz mecz przyjechać albo odwiedzić
staruszków to nie łaska?
-
Guma, przestań. Przecież wiesz, że mam sporo zajęć.
Siatkarze
wraz z rodzinami zostają na noc, a Oliwia przychodzi do mnie na taras. Palę, a
ona pewnie też ma taki zamiar. Chyba jako jedyna zauważyła malinkę na mojej
czyi.
-
To sprawka Łukasza?
-
Tak. Ale obiecaj, że nie powiesz chłopakom. Ostatnio strasznie przewrażliwieni
stali się na mój temat.
-
Jasne, nie ma sprawy.
Z
Łukaszem spotykam się już regularnie. Dowiedział się o mojej mamie. Nawet
Świder z Gumą zostali poinformowani. Czy coś z tego będzie, czy może to tylko
przygodna znajomość? Okaże się…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz