sobota, 3 listopada 2012

Historia czternasta.



- Paweł, debilu. Wstawaj.
Czyli dzień rozpoczynamy jak co dzień. Kim jest Paweł? Moim współlokatorem. Od kiedy zalało jego mieszkanie, pasożytuje u mnie. Częściej go nie ma niż jest, ale co tam. Dzisiaj gra mecz. Co prawda, będą gospodarzami, ale Jastrzębie zawsze groźne. Paweł jeszcze nic nie wie, chociaż wychodzi ze mną wieczorem. Bo co można robić we wrześniowy sobotni wieczór? Albo impreza, albo jakieś nicnierobienie. Dzisiaj wybieramy się na karaoke.
- Kinga! Będziesz na meczu?
- No tak, ale później ty idziesz gdzieś ze mną, nie zapomnij.
I tak zapomni. Zawsze zapomina. Na mecz, ubrana w Pawła koszulkę, idę piechotą. To nic dziwnego, że przemierzam moje miasto w takim stroju. Siadam na swoim miejscu i witam się z Justyną. Zapraszam ją na karaoke i wychodzą już chłopcy.
Po pięciosetowy pojedynku czekamy na wygranych. To kibice pomogli, jak zawsze, wygrać naszej drużynie. Widzę, że Paweł rozmawia z Krzyśkiem Gierczyńskim, dawnym kolegą, i Kubiakiem. Ci, którzy mnie znają, witają się. Czyli niewielu Jastrzębian i większość gospodarzy.
- Kinga! Kinga! – Paweł woła do mnie. Chce, abym weszła na płytę boiska do niego.
Idę. Ochrona zdążyła się już przyzwyczaić, że tylko ja tak często wchodzę na boisko. Częściej niż Justyna nawet. Witam się z Krzyśkiem i chwilę rozmawiamy.
- Kiniuś, nie masz nic przeciwko, żeby Krzysiek nas dzisiaj odwiedził?
- Wiedziałam, że zapomnisz. Krzysiu, ja cię bardzo przepraszam za Pawła, ale on ma sklerozę. Idziemy dzisiaj na karaoke. Zapraszam cię serdecznie, bo Paweł zapomniał, znowu.
Krzysiek zgadza się a Paweł miesza. Uwielbiam go takiego. Od zawsze miał krótką pamięć, ale żeby aż tak? To tylko u niego.
- Czy ja usłyszałem karaoke? A tak w ogóle to cześć Kinga.
- Tak, tak. Dzisiaj o 21 w „Omedze” jest karaoke. Zapraszam was serdecznie. Michał, powiesz chłopakom z Jastrzębia, prawda? A ja zaraz wparuję do szatni tych popaprańców. Widzę was tam dzisiaj.
W klubie pojawiam się na godzinę przed. Paweł jest ze mną już. Witamy się z kierowniczką klubu i siadamy do zarezerwowanego stołu. Rezerwuję jeszcze jeden dla chłopaków.
- Kinga. Cześć. Co tam słychać? – pyta jeden z prowadzących.
- Siemson. Dobrze, dobrze. Wy się chyba nie znacie.
- Antek Smykiewicz.
- Paweł Za…
- Nie musisz kończyć. Znam cię. A tam jest Michał Chmielewski.
Panowie się już poznali, więc teraz wszystko pójdzie jak z płatka. Goście się już schodzą. Widzę także większość drużyny Pawła i Jastrzębian. Wszyscy są w prywatnych ciuchach. Zapełniają obydwa stoły i zabawa się zaczyna. Najpierw śpiewają profesjonaliści. Antek wykonuje kilka piosenek, później Michał. Towarzystwo zaczyna się rozluźniać. Dodając odwagi chłopakom, pierwsza idę się powygłupiać. Wybieram piosenkę „Mówię ci hello, a potem goodbay…”
- Ej, Kinga. Ale to nie Skra.
- Oj tam, oj tam. Pawełku.
Śpiewam dalej a Antek mi pomaga. Piosenka kończy się i do Michała ustawia się kolejka do śpiewania. Śpiewać pragnie również Paweł, czym zaskakuje mnie kompletnie. Bierze do siebie Kubiaka i idą śpiewać. Swoją drogą, od kiedy oni są takimi przyjaciółmi? Niekoniecznie im to wychodzi. Jednak wszyscy świetnie się bawimy. Przychodzi także Justyna z mężem. Prowadzący całą imprezę włączają dyskotekę. Wszyscy podrywamy się do tańczenia i na parkiecie robi się mało miejsca. Wędruje z rąk Pawła do rąk Michała i odwrotnie. Chmielewski całkiem inaczej tańczy niż mój współlokator.
Do domu wracamy nad ranem. Wszystko przez to, że zgłodnieliśmy i trzeba było zajść do pizzerii. Na tym się jednak nie kończy, bo idziemy jeszcze do baru. Większość z nas chce się upić. Ja też. Po jakichś dwóch godzinach kierujemy się w drogę domu. Nie pamiętam dobrze, jak znaleźliśmy się w mieszkaniu. Wiem tylko, że gdy budzę się, jestem w moim łóżku w piżamie. Łapie mnie ogromny kac. Boli mnie głowa. A nie ułatwia mi powrotu do normalności dzwoniący telefon. Ja ich kiedyś zabiję.
- Słucham cię Antku.
- Tutaj Michał. Tej twój znajomy to siatkarz, no nie? Wczoraj mi tak głupio było pytać, ale czy nie dałoby się jakoś załatwić biletów na mecz kiedyś?
- Masz to załatwione. A teraz pozwól, że pójdę się leczyć.
Aj ten Michał. Słyszę, że Paweł również się obudził. Zachowuje się tak głośno, więc wnioskuję, że nie cierpi jak ja. Śmieje się ze mnie, za co dostaje poduszką…

Od karaoke minął miesiąc. Już jutro będzie kolejne. Tym razem poprzedzone dzień wcześniej meczem. Drużyna Pawła wygrywa, pokonując Politechnikę Warszawską. Paweł rozegrał świetne spotkanie.
Impreza jest podobna do tej poprzedniej, jednak teraz to mój współlokator ma lepsze stosunki z piosenkarzami. Większość czasu spędza z nimi.
- Oj, Zagumny, Zagumny… - myślę sobie i idę do nich śpiewać.

9 komentarzy:

  1. ja zawsze jak idę na bibę na miasto to wygląda to tak że krążymy od knajpy do knajpy, a na koniec lądujemy w jakimś kebabie czy co, bo wszyscy faceci głodni :P widzę że u Kingi podobnie, stęskniłam się za karaoke, zrobiłaś mi nim chętkę :P

    OdpowiedzUsuń
  2. dobra impra ;D i zastanawiałam się najpierw Guma, potem pomyślałam o Zatorze, a tu jednak Guma xd fajnie ;D śpiewać mu się zachciało ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też myślałam, że to Zati :D Ale Paweł "Guma" Zagumny też jest fajny :D Całkowicie się z tym zgadzam. Tyle, że nie za bardzo pasuje mi na takiego trochę nierozgarniętego, zapominalskiego :P Ale to dobrze, że tutaj taki akurat jest, bo pozory często mylą. (:
    P.S. "Omega"? ^^ Coś mi się kojarzy.. Nieprawdaż? :D Bywasz tam czasem? Czy to tylko taki zbieg okoliczności? Żeby nie było ja tam nie byłam ani razu, ale mam całkiem blisko, a nawet bliżej hahah :D Tylko ze słyszenia wiem, co się tam dzieje :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba zbieg okoliczności :D Blisko masz? :D Poczekaj, poczekaj. Bo Ty koło Stanina mieszkasz, no nie? :D

      Usuń
  4. Noo. :D Tak jakby bardzo blisko :D Od razu takie było moje pierwsze skojarzenie, że może byłaś tam kiedyś i dlatego tu wspomniałaś :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, kurczaczek. Miałam się podpiąć pod wątek :P No nic. :D

      Usuń
    2. dobra, nic się nie stało :)

      Usuń
  5. Ja myślałam, że to Zati, a tutaj taka miła niespodzianka bo Zagumny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak jak pewnie multum osób tą historię czytających, pierwsze skojarzenie miałam z Zatorskim, a tu Guma, szok i moje gratulacje, ukryłaś oblicze bohatera doskonale :) Mamy miłość, ale nienawiść zawsze trzyma ją za rękę. Mamy siebie, ale nie wiem czy mamy coś więcej - czyli część druga na http://wciaz-ja-kocham.blogspot.com/. Serdecznie zapraszam i życzę miłej, chociaż krótkiej lektury. Kajdi. :)

    OdpowiedzUsuń