Stoisz
nad Ich grobem. Zastanawiasz się, czemu akurat to Ciebie spotkało. Czemu nie
mógł być to ktoś inny. W ciągu ułamka sekundy straciłeś najbliższe Twemu sercu
osoby. Kochającą żonę i synka. Gdyby nie pijany kierowca, miałbyś Ich teraz
przy sobie. Na cmentarzu spędzasz większość wolnego czasu. Wielki dom służy Ci
tylko do spania. Jeżeli Twój stan w nocy można nazwać spaniem. Ty kręcisz się
tam tylko z boku na bok, nie mogąc usnąć. Codziennie na Ich grobie stawiasz
małą lampkę, co świadczy o tym, że jesteś tutaj bardzo często. Koledzy martwią
się o Ciebie. Próbują jakoś oderwać od Twojej smutnej rzeczywistości. Nie
straszny jest Ci deszcz ani śnieg. Nie zważasz uwagi na temperaturę i pogodę. Trwasz.
Cały czas myślisz, że przez to masz Ich blisko siebie.
Zapada
zmrok. Następnego dnia masz ważny mecz. Musisz być w dobrej formie. Od czasu,
gdy straciłeś najbliższych, wyładowujesz swoje emocje na piłce. Trenerowi się
to podoba, bo dzięki temu ma zawodnika w optymalnej formie. Z prywatnej strony
współczuje Ci. On nie wie, jak się czujesz. Nikt nie wie. Nikt z Twojego otoczenia
nie wie, jak się czujesz. Wracasz do domu. Kierujesz się pod prysznic. Zmywasz
z siebie trud dnia i idziesz do łóżka. Tym razem udaje Ci się zasnąć.
„Widzisz Paulinę z
Arkiem. Jesteście nad morzem. Przypomina Ci to Wasze ostatnie wspólne wakacje. Jednak
coś jest nie tak. Nie możesz Ich dotknąć. Nie możesz przytulić. Ale możesz z
nimi porozmawiać. Wyżalasz się żonie.
- Paulina, dlaczego mnie
opuściliście? Dlaczego? Wiesz, jak mi jest teraz ciężko? Nie potrafię żyć bez
was. Próbuję, ale to nic nie daje. Nie pomagają porady chłopaków, nie pomaga
siatkówka. Brakuje mi wesołego śmiechu Arka. Tego „Cześć tata!” wypowiadanego
przez niego codziennie rano. Twoich pocałunków, twojego dotyku. Waszej
obecności. Paulina, wróćcie, proszę. Bez was nie daję już rady żyć.
- Mariusz, ja wiem, jak
ci jest ciężko. Widzę to codziennie. I uwierz, że nam również nie jest łatwo. Chcielibyśmy
być przy tobie. Fizycznie. Bo towarzyszymy ci codziennie. Nie widzisz nas, ale
jesteśmy. Nie czujesz naszej obecności, ale musisz uwierzyć, że jesteśmy
blisko. Że nigdy cię nie opuszczamy. Jesteśmy na każdym twoim meczu, na każdym
treningu. Nawet wtedy, gdy jesteś przy naszym grobie. Staraj się żyć normalnie.
Chociaż trochę. Pozwól sobie pomóc chłopakom. A jeśli nie potrafisz, wyjedź.
Odpocznij od Bełchatowa. Nie na zawsze. Na jakiś czas. Może pomoże. Pamiętaj,
że jesteśmy cały czas przy tobie. Jak najbliżej się da. Pamiętaj również, że
chłopcy chcą ci pomóc. To twoi przyjaciele.
- Tak, wiem. Ale nie
potrafię. Nie potrafię funkcjonować bez was. Widzisz to, prawda? Daj mi jakieś
znaki, że jesteście przy mnie. Spróbuję, obiecuję, że spróbuję. Ale nie
obiecuję, że mi się to uda.
- Tato, pamiętaj, że
jesteśmy przy tobie. Cały czas. I pamiętaj, że cię kocham. Bardzo.
- Ja też cię kocham
synku. Ciebie i mamę…”
Budzisz
się ze łzami w oczach. Od Ich śmierci nie miałeś jeszcze takiego snu. Wiesz, że
tej nocy już nie uśniesz. Idziesz do salonu, gdzie zapalasz lampkę i bierzesz
do ręki Wasz wspólny album ze zdjęciami. Uśmiechasz się przez łzy, widząc
wesołe Wasze twarze. Uśmiech Pauliny, radość w oczach Arka. Docierasz do tych
najboleśniejszych zdjęć. Z Ich pogrzebu. Jeszcze ich nie oglądałeś. Nie miałeś
siły, a może nie chciałeś. Nie ważne. To nie Ty je robiłeś a Igła. To nie Ty je
tutaj włożyłeś a Dagmara. Coraz rzewniejszy potok łez wypływa z Twoich oczu.
Jesteś zawzięty, dlatego chcesz obejrzeć je do końca. Krzysiek ujął także sporą
ilość żałobników. Widzisz siebie. Całkiem innego niż w chwili, gdy dowiedziałeś
się o Ich śmierci i całkiem innego niż teraz. Ocierasz mokre policzki
chusteczką i dalej oglądasz zdjęcia. Głośny szloch wydajesz, gdy widzisz
zdjęcie trumn już w grobie. Chciałeś, by byli pochowani razem. Później widzisz
już tylko ogromne ilości wieńców i zniczy.
Potrzebowałeś
tego. Potrzebowałeś takiego przełamania. Zaczyna świtać. Ubierasz się w dres i
idziesz na cmentarz. Stawiasz kolejny znicz na grobie. Patrzysz na migoczące
światełko. Nie ma wiatru a świeżo zapalona świeczka gaśnie. Uśmiechasz się
znikomie. To był ten znak, o który prosiłeś we śnie. Już teraz wiesz, że Oni są
przy Tobie. Zapalasz znicz po raz kolejny, szepcząc przy tym „Dziękuję”. Stoisz
tak jeszcze chwilę, przyglądasz się. Po słowach „Kocham Was.” kierujesz się do
domu. Tam przygotowujesz się na mecz. Niesiony wsparciem Pauliny i Arka grasz
za trzech. Statuetka MVP ląduje właśnie w Twoje ręce. Po odbierze kierujesz
wzrok ku górze. W ten sposób dziękujesz żonie i synkowi. Wiesz, że to za Ich
pomocą grałeś tak a nie inaczej.
Drugi
raz tego samego dnia kierujesz się na cmentarz. Z kolejnym zniczem. Nie
przeszkadza Ci to, że dużą sumę pieniędzy wydajesz na te szklane przedmioty. Pod
tablicą nagrobka stawiasz statuetkę. Tak chcesz Im podziękować.
-
Kocham was i nigdy nie przestanę.
- My ciebie też, Mariusz.
My ciebie też, tatusiu…